sobota, 10 września 2016

Wychowanie Do Życia W Rodzinie i wielka głupota.


Wychowanie do życia w rodzinie. Nazwa jest "górnolotna" i wskazuje, że będzie na tym przedmiocie zgłębiana wiedza, na temat rodziny i jak ona powstaje, albo i nie powstaje, jeśli nie powinna. Jak dla mnie nauczyciele od tego przedmiotu powinni mieć misję, aby dać do zrozumienia uczniom, że te lekcje są ważne i w takim "duchu" je prowadzić.
Niestety w szkołach tak nie jest.

Podczas WDŻR dorastające dzieciaki powinny poznać najważniejsze fakty dotyczące budowy ciała, co się z czym łączy, jak działa i obalić mity typu "Czy podczas całowania mogę zajść w ciążę?".
W końcu te wszystkie sprawy łóżkowe, a co za tym idzie normalna miłość, to temat tabu.
W niektórych domach nie mówi się o tym głośno, rodzice się nie przytulają, nie całują przy dzieciach, nie rozmawiają o intymnych sprawach. Ba! Prawie wszędzie tak jest, więc dzieciaki nic nie wiedzą, czerpią informacje z internetu, a nie zawsze to jest dobra droga.

Kiedyś wcale nie było lepiej, moja babcia opowiadała, że na wsi niektóre dziewczynki podczas pierwszego okresu myślały że umierają, bo wiecie, krew się leje, a wstyd się przyznać rodzicom.

Moja nauczycielka od WDŻR była (jest?) biolożką, możliwe że od strony układu rozrodczego wiedziała co i jak, ale co za głupoty gadała, to strach słuchać.

Pamiętam jak dziś lekcję podczas której miałyśmy zadawać pytania (same dziewczęta).
Po kilku krępujących minutach, gdzie nikt za bardzo nie chciał się wychylać, a tylko padało coś typu:
"Czy chłopcy przestaną się z nas wyśmiewać?", któraś odważna zadała pierwsze poważne pytanie:


"Czy tampony są bezpieczne?"
Odpowiedź nauczycielki była dosyć lakoniczna. Niby są, niby można używać, ale nauczycielka bardzo, ale to bardzo nam je odradzała, ona nie używała, bo w sumie to nie wiadomo, jeszcze sznurek się urwie (!), albo coś się w środku uszkodzi!

Jak ćwiczyć na WFie?
Lepiej tego nie robić, bo podczas rozciągania może coś pęknąć.

A co jeśli dziewczyna jest w ciąży, a chodzi ciągle do gimnazjum?
Na pięć dziewczyn, tylko jedna skończy szkołę i to jeśli cała rodzina pomoże, lepiej nie niszczyć sobie życia, jest przecież aborcja.

Aż krew zalewa na wspomnienia takich słów, a przecież młode, naiwne dziewczyny, nie mające takiego dostępu do internetu i wszelkich informacji jak dziś (chociaż też na większości for takie bajki ludzie piszą, że znając się na rzeczy możesz zgłupieć) chłoną głupotę jak gąbka. Później jeszcze powtarzają młodszym koleżankom te bzdury.

Pomijam już, że o przygotowaniu do życia w rodzinie było na tych lekcjach nie wiele. Ot co jakiś czas filmik, żeby się myć (nie wiem z którego roku te seanse, ale myli się w takiej starej miednicy na krześle, przy piecu kaflowym) szczególnie miejsca intymne, dbać o siebie, myć włosy itd.
Mało tego, w wieku 15 lat większość z dziewczyn już miała spore piersi, chłopcy byli dawno po mutacji, nie mówiąc o rosnących włosach u obu płci, a jeszcze te szalejące hormony, więc takie informacje "Co będzie się z Tobą dziać w trakcie dojrzewania?" Były dużo za późno.

Zabrakło mi informacji tak naprawdę ważnych: jak i kiedy dochodzi do zapłodnienia, że ważne są warunki, pH, że czasem jest tak skonstruowana kobieta iż ma większe problemy niż inne, aby zaciążyć, ile żyją plemniki itd.
Przecież na tych lekcjach nie powinna być tylko "ochrona" przed ciążą, ale także "przyszłościówka" co zrobić by być matką w odpowiednim dla kobiety momencie, jak go znaleźć czy inaczej: poczuć, że to już.

I może wyliczanie kalendarzyka też było by spoko, tak jako ciekawostka, bo w sumie to podstawa, a nie informacja: istnieje kalendarzyk, poczytajcie sobie w domu.

Rozmawiajcie z dziećmi i uświadamiajcie.
Seks to temat tabu którego wstydzą się rodzice, przekazują ten wstyd dalej i tak z pokolenia na pokolenie cały nasz kraj nie mówi O TYM głośno.
Czy naprawdę tak ciężko powiedzieć dziecku prawdę? Można ją przekazać na w pół bajkowo, żeby potomek zrozumiał.
Mama ma jedno miejsce/wejście na dzidziusia, tata ma ziarenka/plemniki. Gdy dwoje ludzi się kocha i chce spędzić ze sobą całe życie, zazwyczaj planują dzidziusia. Tatuś wkłada do mamusi penisa (podaj lepsze słowo), żeby zasiać ziarenka w brzuszku.
To rodzice nakładają wstyd na tłumaczenie skąd się biorą dzieci. One nie wiedzą, że to temat tabu i powinny się wstydzić zamiast pytać.

Apel do przyszłych i teraźniejszych rodziców, żebyście uniknęli pewnych spraw:
Nie przełączajcie filmów, gdy jest scena łóżkowa, bo nie wiadomo w którym momencie przestać to robić, a jednak w jakimś wieku staje się to żenujące dla obojga.
Ostatnio oglądałam z tatą film, zaczęła się właśnie taka scena i nie wiadomo było co robić, chyba przełączyć, bo tata ze mną takich momentów oglądać nie będzie.
Tak, mam 26 lat.

Rozmawiajcie z dziećmi i kochane matki, uważajcie na słowa. Znam dziewczynę która wpadła po Liceum, bo mama jej zawsze powtarzała, żeby chociaż liceum skończyć bez dziecka. Wzięła to sobie do serca i przestała się zabezpieczać po skończeniu tego etapu nauki.

Także wiecie, im mniej wstydu i więcej rozmów, tym mniejsze szanse, że wasze dzieci będą miały traumy w przyszłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz