wtorek, 28 czerwca 2016

Jakie efekty daje jazda na rowerze?



Na wielu stronach internetowych można przeczytać o "efektach rowerowych" na organizm człowieka. Ale czy to prawda? Dopóki nie spróbujesz, to się nie przekonasz. Opiszę jednak na własnym przykładzie jak ten sport zadziałał na mnie.

Powiem szczerze, że nigdy nie byłam fanką jazdy na rowerze. Po 2km miałam ochotę rzucić sprzęt w krzaki i iść do domu piechotą.
Niestety będąc za granicą miałam marny wybór jeśli chodzi o dojazdy do pracy. Był on mniej więcej taki:

1.       25 minut pieszo, 40 minut autobusem, 5 minut piechotą (+ czekanie na autobus)
2.       10 minut rowerem, 40 minut autobusem, 5 minut piechotą (+ czekanie na autobus)
3.       20-25 minut rowerem.

Chyba nie muszę mówić co wybrałam?
No właśnie.

Co dała mi jazda rowerem?

niedziela, 26 czerwca 2016

Jak być super laską? Tylko dla kobiet.




Ostatnio zrobiłam sobie mini wycieczkę. 

Dojechałam rowerem na miejską plażę, rozłożyłam ręczniczek i zwróciłam uwagę na grupkę ludzi, 3 chłopaków, 1 dziewczyna.  Chłopcy kulturyści, dziewczyna pewnie czasem chodzi na siłkę, ale tak bardziej poprzeglądać się w lustrze. Ogólnie była z niej niezła laska, taka naprawę super, że wszyscy faceci zawieszali się na moment żeby na nią popatrzeć.

Byłam na tyle blisko (ale bez przesady), że miałam przyjemność trochę poobserwować Super Laskę. Jak się zachowuje taka dziewczyna? Jest pewna siebie. Ale nie taka „patrzcie na mnie ja tu stoję”, „ja mam wszystko, a wy mi do pięt nie dorastacie”, tylko tak bardziej „wiem kim jestem i kim chce być”, emanujące zadowolenie z życia
Na plaże Super Laska nie przychodzi się opalać, tylko się zrelaksować, można rzecz że bliżej jej do wypoczynku w łóżku niż na piasku.

Co robi super laska? Ona się nie garbi, jeśli siedzi na kocyku, to na swoich nogach (pięty pod pupą), wyprostowana jak struna, wygląda bosko. Łopatki ściągnięte, ani jednej fałdki na brzuchu, bo w takiej pozycji ciężko o takie. A teraz przyznaj się szczerze! Jak siedzisz na plaży? Pewnie na boku, ewentualnie kolana pod brodą, albo w ogóle nie siadasz, żeby tylko nie było widać brzucha, bo tłuszczyk, bo fałdki… każda je ma, nie każda wie, że można je schować i nikt nie będzie się krzywo patrzył.

środa, 22 czerwca 2016

Jak NIE robić płukanki piwnej na włosy, czyli jak zepsuć coś, czego zepsuć się nie da.


Jestem włosomaniaczką pół krwi, więc różne rzeczy próbuję zastosować na moich opornych włosach.

I tak pewnego pięknego wieczoru zobaczyłam prawie całe piwo, które ktoś otworzył i nie wypił. Wpadłam na genialny pomysł, że oto nadszedł dzień w którym spróbuję płukanki piwnej na moich wysoko porowatych włosach. Wstałam rano zadowolona, ale mój entuzjazm nie trwał długo, tata wylał "moje" piwo, bo przecież nikt już takiego pić nie będzie. Smętnie snułam się po domu, gdy zobaczyłam, że w pokoju stoi druga otwarta butelka. Prze szczęśliwa, udałam się do łazienki (nie myśląc o tym, że chyba ominęła mnie jakaś rodzinna mini impreza) aby wypróbować tak zachwalany specyfik. Umyłam włosy jak zwykle, tym razem nie używając odżywki, wylałam całą zawartość butelki na głowę, tak aby piwo spływało do miski w której jeszcze trochę moczyłam końcówki.

Efekt? Czułam, że coś jest NIE TAK.

wtorek, 21 czerwca 2016

Miłość jest ślepa. Naprawdę? To chyba nigdy nie kochałeś.



Miłość jest ślepa, każdy doskonale to rozumie, każdy słyszał to miliony razy. Jest ślepa, ponieważ ludzie łączą się w różne pary i wygląd nie jest w tym najważniejszy, podobno liczy się serce. Co najdziwniejsze, większość ludzi i tak dziwi się na widok pięknej dziewczyny i brzydkiego chłopaka, lub na odwrót, gdy jakiś przystojniak idzie z „pasztetem”. Niby to jest oczywiste, że kocha się za charakter, ale taki widok od razu skłania ku głębszej analizie, on na pewno ma górę kasy, dlatego ta laska z nim jest. A ona? W sumie to nie wiadomo, szczęściara i tyle. 

Sama miałam sytuacje, że przychodził do mnie chłopak (jeszcze nie mój, ale pokazywał, że ma mnie na oku), a ja siedziałam sobie przy nim w worku foliowym na głowie, bo akurat miałam maseczkę na włosach. Ślepy jak nic, nie przeszkadzało mu to w ogóle.

No cóż, miłość jest ślepa i to chyba szczęście dla nas wszystkich, ale to nie wszystko…

niedziela, 19 czerwca 2016

Byłam w gangu. Tak blisko, a jednak daleko. Gdy masz okazję.



Gdy chcesz się zbijać, a nie wychodzi.
Opowiem Wam historie rodzonego hejtu. Pracuje w korporacji. Pewnego słonecznego dnia wyszłam przed budynek pooddychać świeżym powietrzem. Przed moim biurowcem stało kilkunastu motocyklistów przy swoich Harleyach Davidsonach. Hełmy (!) zamiast kasków, ciemne okulary, skórzane kurtki/kamizelki, czachy i skrzydła na plecach, brody z warkoczykami niczym wikingowie. Zrobiłam zdjęcia z ukrycia na snapa, świetny widok, super hałas, normalnie gang nie z tej ziemi, trzeba uwiecznić i przesłać dalej, że niby ja wiem kto to jest.
Po kilku dniach pojechałam do mojego rodzinnego domu.

Rozmiar biustu a odchudzanie, bo rozmiar ma znaczenie.


Cycki to tłuszcz.

Często dziewczyny boją się zacząć zdrowo odżywiać, a nie daj Boże ćwiczyć więcej niż spacer do sklepu, ponieważ nie chcą stracić swoich piersi. Cóż jest w tym dużo prawdy, ponieważ piersi składają się w dużej części z tłuszczu, poza tym są w nich przewody mleczne i inne dodatki. Niektóre dziewczyny mają więcej szczęścia inne mniej. Trudny wybór: ekstra wyrzeźbione ciało kontra fajne, pokaźne piersi. 

U każdej z nas dziewczyn działa to inaczej. Niektóre mają więcej szczęścia i wraz ze spadkiem wagi, piersi zostają te same lub nieznacznie mniejsze, inne mają mniej szczęścia i pierwsze co „gubią” to właśnie biust. Ja jestem po środku tej skali (tak mi się wydaje), więc nie mam powodów do narzekania. Gdy byłam nastolatką, miałam pokaźnych rozmiarów biust. Jako niczego nie świadoma gimnazjalistka wciskałam się w miseczkę B, chociaż już dawno powinnam nosić C z targowej rozmiarówki. Oczywiście miałam wtedy mniejszy wzrost i większą wagę, a uświadomili mnie o tym obcy ludzie. Że jest ze mnie nie dziewczynka, a baba. Dziękuję bardzo.

sobota, 18 czerwca 2016

Słomiany zapał - jak sobie z nim poradzić?

Jestem typową osobą, która ma słomiany zapał od zawsze i obawiam się, że na zawsze. Wiele różnych pomysłów przewija się przez moją głowę, większość z nich zaczynam realizować, a już po paru godzinach lub do następnego razu porzucam nowe zajęcie, bo mi się zwyczajnie nie chce. Obiecuje sobie, że to nie koniec, ale nie będę się przecież oszukiwać. Fakty mówią same za siebie słomiany zapał zostanie moim przyjacielem. Powalczyłam z nim i nic, ale nie jest mi przykro z tego powodu.

Dlaczego założyłam bloga? Żeby postarać się zrobić coś z tą sytuacją, w której mój zapał gaśnie niczym zapałka, dosłownie w takim samym czasie. Może jak wyrobie sobie nawyk pisania, z innymi rzeczami pójdzie mi dużo łatwiej.

Dzięki tej "słomce zapalnej" uświadomiłam sobie, że w życiu robiłam wiele rzeczy.