Cycki to tłuszcz.
Często dziewczyny boją się zacząć zdrowo odżywiać, a nie daj
Boże ćwiczyć więcej niż spacer do sklepu, ponieważ nie chcą stracić swoich piersi. Cóż jest w tym dużo
prawdy, ponieważ piersi składają się w dużej części z tłuszczu, poza tym są w
nich przewody mleczne i inne dodatki. Niektóre dziewczyny mają więcej
szczęścia inne mniej. Trudny wybór: ekstra wyrzeźbione ciało kontra fajne,
pokaźne piersi.
U każdej z nas dziewczyn działa to inaczej. Niektóre mają
więcej szczęścia i wraz ze spadkiem wagi, piersi zostają te same lub nieznacznie
mniejsze, inne mają mniej szczęścia i pierwsze co „gubią” to właśnie biust. Ja
jestem po środku tej skali (tak mi się wydaje), więc nie mam powodów do narzekania. Gdy byłam nastolatką,
miałam pokaźnych rozmiarów biust. Jako niczego nie świadoma gimnazjalistka
wciskałam się w miseczkę B, chociaż już dawno powinnam nosić C z targowej rozmiarówki.
Oczywiście miałam wtedy mniejszy wzrost i większą wagę, a uświadomili mnie o
tym obcy ludzie. Że jest ze mnie nie dziewczynka, a baba. Dziękuję bardzo.
W LO urosłam, schudłam 2 kg, piersi zostały te same. I tak kolejne lata miałam z nimi problemy na wf ie, bo skakało to wszystko, staniki (już lepiej dobrane, no ale…) były do niczego, a topu na wiosce nie znajdziesz w sklepie. Po 5 latach miałam jakiś problem, prawie nic nie jadałam, schudłam 8kg, wyglądałam jak przeszczep i właśnie wtedy zatęskniłam za moimi piersiami! Skończyło się narzekanie, że za duże, że nie wygodnie, że „wypływam”, zaczął się lament, tłuszczu oddaj moje piersi… Dopiero wtedy poczułam się jakaś strasznie płaska, 6cm. mniej w klatce piersiowej to już sporo. Jednak gdy moje ciało wróciło do normalnych wymiarów (mniejszych niż w LO), piersi wróciły do swoich rozmiarów (tych większych).
W LO urosłam, schudłam 2 kg, piersi zostały te same. I tak kolejne lata miałam z nimi problemy na wf ie, bo skakało to wszystko, staniki (już lepiej dobrane, no ale…) były do niczego, a topu na wiosce nie znajdziesz w sklepie. Po 5 latach miałam jakiś problem, prawie nic nie jadałam, schudłam 8kg, wyglądałam jak przeszczep i właśnie wtedy zatęskniłam za moimi piersiami! Skończyło się narzekanie, że za duże, że nie wygodnie, że „wypływam”, zaczął się lament, tłuszczu oddaj moje piersi… Dopiero wtedy poczułam się jakaś strasznie płaska, 6cm. mniej w klatce piersiowej to już sporo. Jednak gdy moje ciało wróciło do normalnych wymiarów (mniejszych niż w LO), piersi wróciły do swoich rozmiarów (tych większych).
Dużo dziewczyn boi się, że gdy schudnie, to całkiem znikną
im ich przednie atuty. Cóż... dopóki nie spróbujesz, to się nie przekonasz, może
akurat to ty jesteś szczęściarą i będziesz wyglądać niczym Pamela Anderson w
„Słonecznym Patrolu” X lat temu.
Na pewno można poprawić jakość biustu. Pewien wykładowca na
studiach spierał się z dziewczynami, że biust podczas chudnięcia „ginie”
minimalnie lub wcale, a kobiety to histeryczki. Według niego wszystko jest
kwestią utrzymania go na odpowiednim poziomie. Dosłownie. Ćwiczenia na klatkę
piersiową mogą sprawić, że nawet mały biust będzie ładnie sterczący. Wizualnie
większy. Chyba czas zainteresować się ćwiczeniami na ten temat.
A czy rozmiar biustu ma znaczenie? Oczywiście! Ale musi być
to znaczenie dla ciebie, a nie dla reszty świata. Jeśli dobrze się czujesz ze
swoimi piersiami, nie powinno się ich zmieniać. Czasem pragniemy tego czego nie
mamy, ja chciałam mniejszy biust, a gdy taki dostałam, pożałowałam swoich słów.
Dziewczyny które mają mniejsze piersi, a chciały by większe, powinny dobrać
sobie odpowiedni stanik, najlepiej taki, który jest mocno zabudowany po bokach,
a delikatnie wycięty od środka, wtedy piersi wydają się większe. Oczywiście
można zakupić push-up, ale różnie w życiu bywa, kiedyś trzeba go zdjąć.
Najważniejsza w życiu jednak jest akceptacja siebie i świadomość, że to jest moje zdanie, a nie zdanie innych na mój temat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz