niedziela, 19 czerwca 2016

Byłam w gangu. Tak blisko, a jednak daleko. Gdy masz okazję.



Gdy chcesz się zbijać, a nie wychodzi.
Opowiem Wam historie rodzonego hejtu. Pracuje w korporacji. Pewnego słonecznego dnia wyszłam przed budynek pooddychać świeżym powietrzem. Przed moim biurowcem stało kilkunastu motocyklistów przy swoich Harleyach Davidsonach. Hełmy (!) zamiast kasków, ciemne okulary, skórzane kurtki/kamizelki, czachy i skrzydła na plecach, brody z warkoczykami niczym wikingowie. Zrobiłam zdjęcia z ukrycia na snapa, świetny widok, super hałas, normalnie gang nie z tej ziemi, trzeba uwiecznić i przesłać dalej, że niby ja wiem kto to jest.
Po kilku dniach pojechałam do mojego rodzinnego domu.
Przypomniało mi się co widziałam kilka dni wcześniej, więc się zbijam z rodziciela:

Ja: Tato! Widziałam amerykański gang pod moją pracą.
T: Tak? Pod Twoją pracą byli nawet?
Ja: (zadowolona, że wierzy, ale coś mi nie pasuje) no tak! Czachy na plecach, skóra, Harleye (dokładny opis)…
T: Bo właśnie mówili w telewizji, że będą przejeżdżać przez Europę na ślub kolegi.
Ja: Ślub kolegi? (Zbita z tropu) Ale kto?
T: No ten amerykański gang. Pamiętasz, oglądaliśmy o nich program… Hells Angels się nazywają czy jakoś tak…
Ja: To oni byli w Polsce???
T: Przecież sama mówisz, że ich widziałaś.
Ja: ...

A więc tak, widziałam gang. Czyli historia którą sobie zmyśliłam okazała się prawdziwa. Byłam po drugiej stronie ulicy, gdy jeden z najniebezpieczniejszych gangów na świecie, zatrzymał się na zakupy pod moją pracą. Robiłam im zdjęcia z daleka, bo przecież nie mogłam opuścić stanowiska. Miałam szansę do nich podejść i być „w gangu” chociaż przez chwilę, ale jestem durna i nie skorzystałam z okazji. Ave ja.

A tu znajdziecie tych, o których piszę: 

Skąd wiem, że to na pewno oni? Ponieważ wszystkim dookoła podjarana opowiadałam, że widziałam amerykański sławny gang, który ma kilkadziesiąt lat, gdy jeden ze słuchaczy potwierdził moje słowa. On tego dnia wpadł na nich w sklepie, mówili po angielsku, wsiedli na swoje motocykle. 
Przypadek? Nie sądzę.  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz