wtorek, 28 czerwca 2016

Jakie efekty daje jazda na rowerze?



Na wielu stronach internetowych można przeczytać o "efektach rowerowych" na organizm człowieka. Ale czy to prawda? Dopóki nie spróbujesz, to się nie przekonasz. Opiszę jednak na własnym przykładzie jak ten sport zadziałał na mnie.

Powiem szczerze, że nigdy nie byłam fanką jazdy na rowerze. Po 2km miałam ochotę rzucić sprzęt w krzaki i iść do domu piechotą.
Niestety będąc za granicą miałam marny wybór jeśli chodzi o dojazdy do pracy. Był on mniej więcej taki:

1.       25 minut pieszo, 40 minut autobusem, 5 minut piechotą (+ czekanie na autobus)
2.       10 minut rowerem, 40 minut autobusem, 5 minut piechotą (+ czekanie na autobus)
3.       20-25 minut rowerem.

Chyba nie muszę mówić co wybrałam?
No właśnie.

Co dała mi jazda rowerem?



1.       Kondycję. Przez pierwszy miesiąc wypluwałam płuca na górkach i dołkach, jadąc niczym struś pędziwiatr. Lało się ze mnie, że pot spływał każdym możliwym fragmentem mojego ciała. Chodziłam do łazienki wysuszyć koszulkę pod suszarką do rąk. Ale! Po pierwszym miesiącu było mi lżej, po drugim poprawiła mi się kondycja o całe niebo. Nadal było mi ciężko, lecz szybciej dochodziłam do siebie.
Dlaczego nie wyjeżdżałam wcześniej, żeby tak nie galopować? Ponieważ z domu i tak musiałam wyjść o 5:15, każda minuta snu jest cenna. Ogólnie słońce w „moim” kraju wstawało koło godziny 7:30, więc te często egipskie ciemności sprawiały, że miałam zawał na zawałem, co z tego że wyjechała bym wcześniej i jechała wolniej? I tak nie dała bym rady, bo co jak co, ale moja wyobraźnia działa. Na moją nie korzyść niestety.

2.       Siłę. Ja miałam to (nie)szczęście, że jeździłam po górzystym terenie, pokonywałam ok. 5 kilometrów w ciągu 20 minut w jedną stronę. Słaby wynik, słaby rower, ale czułam jak mi się napinają uda. Niby to nie całe 10km dziennie i 40 minut wysiłku, ale regularnie dawało spoko efekty.


3.       Smukłość. I nie chodzi mi tu tylko o smukłość nóg. Tak, one zyskały na wartości, łydeczki ładnie się umięśniły, tak kobieco. Ale co lepsze, całe ciało zrobiło się smuklejsze (może prócz obręczy barkowej) widocznie cardio działa nawet w 20 minutowych wysiłkach.

Oczywiście sama zobaczyłam efekty smukłości, gdy odwiedziłam rodzinny dom. Zachwytom mamy i siostry nie było końca, dopiero wtedy przyjrzałam się, że faktycznie moje ciało wygląda lepiej.

4.       Płaski brzuch. Oczywiście z tą płaskością przesadzam, bo mam tendencję do oponki, ale fakt pozostanie faktem, że brzuch łatwiej było mi wyrobić, gdy jeździłam codziennie na rowerze. To moja Pięta Achillesowa, więc jestem pewna na 100%, rower działa na brzuch i już. Tak, wiem że się powtarzam.

5.       Sprężystość. Co najlepsze, ten efekt zauważyłam już w pierwszym miesiącu!

Zazwyczaj biorę prysznic, ale jak każda kobieta czasem lubię zrobić sobie długą, gorącą kąpiel. Właśnie wtedy, gdy mydliłam uda stwierdziłam, że w tej luźnej pozycji nie mam za co złapać. No wiecie,  mięśnie w spoczynku, a tu taka sprężyna, efekt „wow”!


U mnie więcej efektów nie było, prócz tego, że taka przejażdżka o 5 rano dobrze działała przez cały dzień. Miałam więcej siły i byłam mniej ospała. Polecam wszystkim jazdę rowerem do pracy! Tylko weźcie koszulkę na zmianę ;-)  

2 komentarze:

  1. Witaj. Bardzo barwnie opisałaś swoją przygodę z rowerem. Chciałabym zapytać czy nadal jeździsz i jak z efektami, czy były jeszcze jakieś w późniejszym czasie, jak mięśnie ud nad kolanami, czy nie zrobiły się takie "bułki". Będę wdzięczna za odpowiedź :) co to za kraj, że słońce dopiero po 7 wstaje? i tak cały czas?

    OdpowiedzUsuń
  2. Anglia, to jest ten ciemny kraj z rana;-) mięśnie "wyłaziły" tylko podczas napinania, nie miałam wielkich ud jeśli o to chodzi. Efekt widoczny jeszcze kilka miesięcy po zaprzestaniu jazdy, później jak ze wszystkim, wróciło do normy :-)

    OdpowiedzUsuń