sobota, 15 października 2016

Jeśli chcesz być skoczna jak gazela, idź na AWF.

źródło -> klik

Dziewczyny trenujące, ćwiczące, studiujące na AWF ie wychowanie fizyczne, można rozpoznać na kilometr.

Dziwne czy nie bardzo?
Ktoś powie, że przecież to jasne, jak ktoś trenuje lub ćwiczy, to ma mięśnie i nie jest kluchą. A widać kiedy kto jest mięśniakiem, kiedy kto jest kluską.

I tak i nie. Bo jeśli dziewczyna ma na sobie dres nie da się zauważyć, czy jest wysportowana czy ten worek skrywa może jednak brak ćwiczeń.

Jednak mężczyźni rozpoznają dziewczyny z AWFu.
Dziwne?
Możliwe. Jednak jak najbardziej prawdziwe.
Mącę, a nie mówię o co chodzi?
Dziś miałam kolejny dowód na to, że dziewczyny które studiowały (bądź nadal to robią) wychowanie fizyczne mają bardziej skoczny krok i widać w nich więcej energii podczas ruchu, nawet jeśli są ospałe.

Podam teraz dwa przykłady.

Pewnego dnia będąc gdzieś w mieście spotkałam swojego nauczyciela od tańca. Koleś jest bardzo w porządku, można z nim pogadać o wszystkim, życiowy (już ma pomad 60tkę), na wyjazdach pił równo ze studentami, nie pozwalał się jednak upić.
Nie ważne.
Rozmawiając z nim na środku miasta, nagle powiedział wskazując na obca dziewczynę "Ta jest nasza". Ja oczywiście dezorientacja, o co chodzi. Więc mi prowadzący (zajęcia) wyjaśnia, że to studentka AWFu. Pytam czy dobrze tańczy, jednak on na to, że nie widzi jej twarzy, bo jest za daleko, ale po chodzie poznaje.
Oczywiście zdziwiona byłam jeszcze bardziej, że jak to możliwe?
Zaczął mi wskazywać różne dziewczyny i mówić "ta nasza", "ta od nas", "ta pewnie gdzieś na drugim roku". Niektóre faktycznie kojarzyłam, jestem pewna że widziałam je na AWFie.
Nauczyciel powiedział, że dziewczęta studiujące na naszej uczelni mają bardziej skoczny krok, taki lżejszy.
Myślałam, że koleś który prowadzi tańce, po prostu patrzy na nogi i chód, bo jest wyczulony.

Do czasu aż nie poszłam do lekarza medycyny pracy.
Jak tylko weszłam do gabinetu i powiedziałam, że ja do pracy w szkole, on spytał się czy jestem po AWFie.
Oczywiście upierałam się, że pewnie jakimś cudem miał zapisane w komputerze: absolwentka WF (nie mogłam sobie przypomnieć, czy gdzieś to podawałam pielęgniarkom). Zezowałam w ekran, ale tam faktycznie były tylko moje dane osobowe.
Na moje pytania lekarz odpowiedział, iż już po chodzie było widać, że jestem dziewczyną z AWFu. Do przejścia miałam może 2 metry, on w tym czasie wyhaczył swoje.
Okazał się byłym lekarzem wewnętrznym uczelni Akademii Wychowania Fizycznego do 2004 roku.

Tak, dziewczyny które ćwiczą, mają skoczny krok, nadają się do baletu ;-)

Dodam od siebie, że mi brakowało lekarzy na uczelni. Czekanie na karetkę (mniej więcej raz w tygodniu, gdy była gimnastyka) bywało stresujące. A panowie z pogotowia pytali znudzonym głosem, do kogo tym razem. Zero stresu i paniki, kolejna ofiara sportu :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz